Więźniami byli polscy duchowni i osoby świeckie z diecezji chełmińskiej, łomżyńskiej, płockiej, warszawskiej i włocławskiej. Obóz lager Soldau (założycielem obozu był SS Brigadeführer dr Otto Rasch, inspektor policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa w Królewcu oraz inspektor obozów w Działdowie) znajdował się 500 m od centrum miasta Działdowo, przy końcu ul. Grunwaldzkiej 15, w pobliżu stacji kolejowej. „Do jego utworzenia wykorzystano byłe koszary wojskowe 32. Pułku Piechoty Wojska Polskiego. Zajmował obszar o powierzchni 8 ha, był ogrodzony murem i drutem kolczastym. Liczne zabudowania otaczały wielki dziedziniec, miejsce kaźni. Zaraz po wyjściu z budynku był plac – teren zbiórki, dalej plac zwany przez więźniów „Padnij, powstań”, prowadzący do ubikacji, jeszcze dalej – plac apelowy, a następnie teren ćwiczeń karnych”. Egzekucji dokonywano za spichlerzem lub ubikacjami.
Więźniowie lager Soldau umierali z głodu, warunki higieniczne nie istniały, za posłanie służyła garść luzem rzuconej słomy pełnej robactwa i brudu. Nie było krzeseł do siedzenia. Pomoc lekarska praktycznie nie istniała. W „szpitalu” (w koszarach jedna ze stajni) chorzy leżeli na cementowej posadzce we własnych odchodach, pozostawieni bez opieki i jakiejkolwiek pomocy lekarskiej. Nie zachowała się dokumentacja obozowa lager Soldau (prawdopodobnie została celowo zniszczona przez Niemców). Przeprowadzone po wojnie ekshumacje w lasach w Komornikach, Dwukołach, Burszu, Białutach, na cmentarzu żydowskim w Działdowie, gdzie przeprowadzano egzekucje, nie pozwalają na udzielenie odpowiedzi o liczbę ofiar, gdyż wiosną 1944 r., gdy zbliżał się front, Niemcy otworzyli masowe groby i spalili ciała zamordowanych. Z badań przeprowadzonych przez ks. kanonika Mariana Ofiarę, kustosza sanktuarium Męczenników Działdowskich, wynika, że przez „obóz utajonej zagłady” mogło przejść ponad 60 tys. ludzi, a około 25-30 tys. zostało zamordowanych. Prawdziwej liczby ofiar zapewne nigdy nie poznamy
Autor tekstu: dr Anna Jagodzińska
Obóz przemilczany, zapominany, odzyskuje należne mu miejsce na mapie polskiej martyrologii. Dotyczy to szczególnie martyrologii duchowieństwa katolickiego. Pod względem hekatomby polskiego duchowieństwa zajmuje trzecie miejsce w niemieckiej polityce eksterminacyjnej po obozach Dachau i Auschwitz. Wielu kapłanów przeszło przez Soldau – Działdowo do innych obozów, w większości byli transportowani do KL Dachau. W nieludzkich warunkach w Soldau zostało zamęczonych dwóch biskupów katolickich z diecezji płockiej: abp Antoni Julian Nowowiejski i bp Leon Wetmański oraz siostra zakonna Maria Teresa Kowalska, klaryska kapucynka, którzy zostali wyniesieni na ołtarze przez św. Jana Pawła II. Beatyfikacja miała miejsce 13 czerwca 1999r. w Warszawie. W Działdowie zamęczono liczną grupę duchowieństwa diecezjalnego i zakonnego. Liczna grupa duchownych przeszła do innych obozów koncentracyjnych. Niemiecki obóz Soldau to miejsce, w którym przetrzymywano żołnierzy z Twierdzy Modlin, jeńców wojennych, inteligencję polską (nauczycieli, lekarzy oraz osoby duchowne), Żydów, wiele tysięcy Polaków.
W okresie II wojny światowej na terenie miasta funkcjonował założony przez Niemców obóz eksterminacyjny Soldau w Działdowie o cechach obozu koncentracyjnego.
Był miejscem niszczenia polskich elit politycznych, polskiej inteligencji, w tym polskiego duchowieństwa. Założyciel obozu – dr Otto Rasch – inspektor policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa w Królewcu, któremu podlegało całe Gestapo, nie tylko w Prusach Wschodnich, ale i na obszarze rejencji ciechanowskiej, w swoim sprawozdaniu stwierdził, że polecił utworzyć obóz w Działdowie, aby w sposób dyskretny przeprowadzić plan fizycznej likwidacji polskiej inteligencji. Utworzenie obozu miało pozwolić nie tylko na skoncentrowanie w jednym miejscu osób, które zamierzano zamordować, ale również na dokonywanie egzekucji w ustronnym miejscu, w sposób niewidoczny dla osób postronnych.
Niemieckie obozy, które były zakładane na ziemiach okupowanych były ośrodkami uwięzienia i odosobnienia, pracy niewolniczej i masowej zagłady, miejscami poniewierki, męczeństwa i śmierci tysięcy mieszkańców Polski, wśród nich była liczna grupa duchowieństwa rzymskokatolickiego. Śmiertelność w obozach była dość wysoka. Obozy policji bezpieczeństwa, zostały utworzone w celu eksterminacji więźniów. Wiele egzekucji zostało w sposób celowy, ukryte. Niemcy próbowali nawet zacierać ślady swoich zbrodni. Fałszowano dokumenty, w celu ukrycia masowych mordów dokonywanych na osadzonych w przejściowych obozach policji bezpieczeństwa. Takim miejscem „utajonym ośrodkiem zagłady” był niemiecki obóz w Działdowie, założony przez Inspektora Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa w Królewcu, SS- Brigadeführera dr. Otto Rascha. Ks. M. Ofiara zaznacza, że Rasch niezagospodarowane koszary wojskowe w Działdowie, za zgodą swojego przełożonego SS-Gruppenführera Reinharda Heydricha zimą przekształcił w obóz śmierci służący do „dyskretnego likwidowania więźniów politycznych„. Natomiast M. Orski i M. Mazurkiewicz stwierdzają, że „w Prusach Wschodnich członków polskich warstw przywódczych mordowano z zachowaniem poufności, dlatego ograniczano transporty osób, które planowano eksterminować, do obozów koncentracyjnych zlokalizowanych poza granicami prowincji. Z tego względu SS-Brigadeführer Otto Rasch, dowódca oddziału operacyjnego w EG z. b. V, a od listopada 1939 r. do listopada 1941 r. inspektor policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa w Królewcu, na przełomie 1939 i 1940 r. powołał w Działdowie obóz przejściowy dla polskich więźniów cywilnych, wykorzystując istniejący tam obóz dla polskich jeńców wojennych, personel Einsatzgruppen i volksdeutschów z Selbstschutzu. W jednym z fragmentów wyroku Najwyższego Trybunału Narodowego czytamy: „inna część tzw. anektowanego terytorium polskiego została przydzielona do prowincji Prus Wschodnich – a system obozów koncentracyjnych z Działdowem na czele został tam zorganizowany przez E. Kocha, skazanego na karę śmierci m.in. za rozbudowę obozów koncentracyjnych”.
Niemiecki obóz na przestrzeni lat wojennych zmieniał kilkakrotnie swój charakter i zakres funkcjonowania. W artykule Janusza Piwowara (IPN Warszawa) „Niemiecki obóz w Działdowie (Soldau) w świetle zachowanych akt niemieckiej Tajnej Policji Państwowej w Ciechanowie/Płocku” oraz w monografii „Wielofunkcyjny niemiecki obóz Soldau 1939-1945. Próba całościowego ujęcia” dra Radosława Wiśniewskiego (Muzeum Pogranicza) autorzy podają, że reorganizacja obozu w Działdowie składała się z trzech etapów.
Najpierw był to obóz przejściowy dla jeńców wojennych (Kriegsgefangenendurchgangslager) – działał od września do grudnia 1939r. Następnie obóz przejściowy /DL Soldau/ (Durchgangslager Soldau), utworzony miedzy lutym a majem 1940r. (działał prawdopodobnie do października 1941r.) Wtedy to obóz po raz ostatni zmienił swoją nazwę i funkcję i działał aż do stycznia 1945r. pod nazwą wychowawczego obozu pracy /AEL Soldau/ (Arbeitserziehungslager).
Według wielu historyków w pierwszej połowie 1940 r. aż do jesieni 1941 r. obóz w Działdowie nosił nazwę: Obóz Przejściowy Inspektora Królewieckiej Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa w Działdowie.
Wiele wskazuje na to, że działdowski obóz posiadał co najmniej trzy obozy satelickie, podlegające komendanturze Lager Soldau:
Natomiast ks. prof. Michał Marian Grzybowski stwierdza, że „obóz w Działdowie, choć początkowo nie nadano mu takiego rozgłosu i miana koncentracyjnego, był dla wielu obozem śmierci, a w swojej organizacji był jeszcze bardziej prymitywny niż inne i bardziej urągał elementarnym zasadom higieny. Także tortury były bardziej wyrafinowane niż w innych obozach”. Niemiecki, hitlerowski obóz w Działdowie formalnie w niemieckich dokumentach z okresu wojny nigdy nie był nazywany obozem koncentracyjnym – jak podaje dr M. Przegiętka (Instytut Pamięci Narodowej)- chociaż nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że warunki w nim panujące uzasadniają stosowanie tego terminu. Dla wielu byłych więźniów był obozem koncentracyjnym. Tym mianem określają go byli więźniowie w opublikowanych relacjach. Według Józefa Marszałka właściwy charakter obozu oddawała nie nazwa, ale praca uwięzionych, warunki egzystencji oraz reżim obozowy. W przyjętej przez niego typologii istniały cztery grupy obozów: zwykłe, pracy przymusowej, karne i o reżimie koncentracyjnym. Nazwą „obóz koncentracyjny” określa się miejsca specjalnie przystosowane do przetrzymywania określonych grup więźniów, którzy z różnych względów zostali uznani za niebezpiecznych bądź szkodliwych czy też nieprzydatnych. Najczęściej mamy tu na myśli osoby, które – z racji przynależności narodowej lub rasowej – stanowiły potencjalne zagrożenie dla państwa, z reguły totalitarnego lub monocentrycznego. Szeroka definicja nazistowskiego (hitlerowskiego) obozu koncentracyjnego obejmuje różne jego typy. W jej ramach mieszczą się obozy zarówno pracy przymusowej, przesiedleńcze (przejściowe), jak i zagłady. Kluczowe znaczenie ma rozpoznanie spełnianej funkcji. Celem obozów koncentracyjnych było gromadzenie więźniów w zamkniętym miejscu i skuteczne wykluczenie ich z życia społecznego.
Otto Rasch stwierdza również, że w budynek koszarowy, które były przeznaczone na obóz, był słabych warunków. Nie było żadnych urządzeń sanitarnych, sale zaopatrzono w słomę. Ustalił również z Towarzystwem Kolei Państwowych, że więźniowie będą mogli korzystać z urządzeń odwszawiających. Cały budynek został otoczony drutem kolczastym.
Komendanci i załoga obozowa.
Historycy podają aż 7 komendantów obozu. Najbardziej znanym i najbardziej sadystycznym oprawcą był drugi komendant obozu Hans Krause, który pełnił tę funkcję od 2 lutego 1940 r. do 29 września 1941 r.
W początkowym okresie trzon załogi obozu tworzyli funkcjonariusze 13. policyjnego pułku rezerwy Orpo (Policji Porządkowej) z Królewca. Na czas trwania akcji T4 do działdowskiego lagru skierowano z Wielkopolski esesmanów z SS-Sonderkommando Lange. Od 1941 r. wśród personelu nadzorczego zaczęli przeważać miejscowi volksdeutsche, którzy mieli za sobą służbę w Selbstschutzu, i którzy po rozwiązaniu tej formacji w liczbie ponad 200 trafili do SS.
Redakcja: Andrzej Rutecki